Inwałd został zalany - nie wodą a turystami...
Zaktualizowano 1 rok temu7 - 8 września 2013r. odbyła się inscenizacja bitwy o Warownię Inwałd. Rekonstrukcja historyczna została zainspirowana wydarzeniami na ziemi sanockiej w latach 1601-1605, gdzie toczyła się prywatna wojna pomiędzy referendarzem koronnym Janem Drohojowskim i kasztelanem przemyskim Stanisławem Stadnickim. Wtedy poszło o rzecz błahą - o miejsce w gospodzie. W Inwałdzie zaś zwadę miał kasztelan z wojewodą. Konflikt zaczął się od zniszczonego portretu prababki, jednak urósł do rangi honorowej i ... o rękę pięknej szlachcianki. A jak sprawa o damę i honor się miała to na samym pojedynku skończyć się nie mogło.
W sobotę areną konfliktu stała się wioska na podzamczu - tam zaciekły bój stoczyło zaciężne wojsko wojewody i hajducy kasztelana - razem ponad stu rekonstruktorów. Walczyli szablami, pistoletami, muszkietami, a nawet armatami.
- Atmosfera jest niezwykła - mówiła Ewa, mieszkanka Andrychowa, uczestniczka inscenizacji - huk wystrzału z armat, wspaniałe stroje rekonstruktorów i urzekający Zagłoba, zwykła codzienność w historycznej wiosce... Super! Spróbowałam swoich sił także w tańcu dworskim, ale wbrew pozorom wcale nie było łatwo - śmieje się.
W sobotę wieczorem, turyści obejrzeli ogniste widowisko - teatr ognia. Nie był to jednak koniec atrakcji - chwilę później niebo nad Inwałdzkim zamkiem rozświetliły kolorowe fajerwerki.
W niedzielę zaś przy huku dział wojewoda po dwakroć Twierdzę Inwałd szturmował - wszak bił się o swą lubą i o dobro swego imienia. Jak historia ta się skończyła - Tak jak tylko mogła - kasztelan z wojewodą doszli do porozumienia.
Źródło: warowniainwald.com