Wieżowiec przy ul. Żwirki i Wigury w Katowicach
A/1559/94 z 30.12.1994
Dom – nazywany drapaczem chmur – to pierwszy w Polsce międzywojennej tak wysoki budynek i jeden z najwyższych w ówczesnej Europie. Autorem projektu konstrukcji był prof. Stefan Bryła, najwybitniejszy ówcześnie polski konstruktor oraz Tadeusz Kozłowski. Po realizacji katowickiego gmachu zaprojektował podobne w Warszawie.
Bryła budynku składa się z dwóch części: niższej – 8-kondygnacyjnej (w tym dwóch podziemnych pięter), mieszczącej biura, oraz wyższej – 17-kondygnacyjnej (w tym trzech pięter podziemnych), przeznaczonej na mieszkania. Stalowy szkielet budynku w części wyższej połączono nitami, a w części niższej zastosowano eksperymentalne spawanie.
Styl, w jakim wzniesiono drapacz chmur, określany jest mianem awangardowego funkcjonalizmu. W Europie symbolizował on wówczas postęp. Zresztą warto tutaj podkreślić, iż powstanie wieżowca miało być swoistego rodzaju symbolem potęgi Katowic lat 30. XX w. Po drugie liczono na to, iż zastosowanie nowej stalowej konstrukcji okaże się strzałem w dziesiątkę i spowoduje przełom w polskim budownictwie, zapewniającym wieloletni zbyt dla stali produkowanej w śląskich hutach. Pamiętajmy bowiem, iż gospodarczo były to bardzo trudne czasy, ogólnoświatowy kryzys finansowy nie ominął bowiem także Górnego Śląska. Syndykat Hut Żelaznych postanowił nawet nakręcić film o budowie wieżowca pt. „Budownictwo żelazno-szkieletowe, jego zasady i zastosowanie”, który wyświetlany był w całej Polsce.
Plany związane z budową wieżowca udało się zrealizować jedynie częściowo, ale pomimo upływu 80 lat od momentu jego powstania, nadal stanowi on jeden z symboli Katowic i określany jest mianem „drapacza chmur”. Ochrzczono go tak zanim jeszcze powstał i pomimo, iż we współczesnych Katowicach wiele budynków znacznie przewyższa go swoją wysokością, jedynie wieżowiec przy Żwirki i Wigury nosi to zaszczytne miano.
W europejskim gigancie znajdowały się luksusowe jak na tamte czasy mieszkania. Zamieszkali w nim pracownicy Urzędu Skarbowego. Poziom piwnic był trzypiętrowy. W suterenie znajdowała się niegdyś wielka pralnia wyposażona w elektryczne suszarnie. W budynku działały niegdyś trzy windy marki Schlieren: dwie pasażerskie, w tym jedna pośpieszna oraz winda towarowa. Do 5. piętra część wieżowca zajmowały biura Urzędu Skarbowego. Tu też były najlepsze mieszkania dla dyrektorów i głównych księgowych. Na 4. piętrze było nawet specjalne przejście łączące wieżowiec z sąsiednim gmachem Urzędu Skarbowego. Największe z 36 mieszkań miały po 140 m², średnie ok. 100 m², a garsoniery dla nieżonatych i niezamężnych po 30 m². W dużych mieszkaniach zaprojektowano służbówki, w których mieszkały służące. Najwyższe mieszkania zajmowali palacz i konserwator dźwigów. Na samej górze umieszczono także wielkie zbiorniki na wodę, dzięki którym w razie awarii zapewniona była woda.
W czasie II wojny światowej, w pierwszych dniach września 1939 r., kiedy mieszkańcy Katowic stawiali bohatersko opór najeźdźcy niemieckiemu, w wieżowcu mieścił się jeden z wielu punktów obserwacyjno-meldunkowych.
Po II wojnie światowej do słynnego drapacza chmur wprowadziło się wielu artystów. Przy Żwirki i Wigury zamieszkali m.in. pisarze: Kalman Szegal i Bolesław Lubosz, a także pracownicy Teatru Śląskiego: m.in. Gustaw Holoubek i Kazimierz Kutz.
Obecnie część wieżowca zajmuje Urząd Skarbowy, a w części są nadal mieszkania.
Źródło: peuk.fiiz.pl