Grób Gerlacha na Jurnej Górze
Jedno z leśnych wzgórz wokół Miasteczka Śląskiego, na północ od Huty Cynku, przyjęło swą nazwę od nazwiska leśniczego Luiza Gerlacha, pracującego w dobrach Donnersmarcków i pochowanego właśnie tutaj (rzeczywiście to Jurna Góra).
Liuz Gerlach to nadzwyczaj interesująca postać, budząca wśród ówczesnych mieszkańców poważanie, ale również strach. Gerlach przeszedł do „historii” Miasteczka jako osoba zajmująca się czarną magią, a to dzięki ś.p. Panu Ludwikowi Siwiec, który opisał wspomnienia rodzinne i przesłał na Konkurs na „Najciekawszą legendę, podanie lub niesamowite wydarzenie”. Służąca u Gerlacha otrzymała zakaz wchodzenia do jednego z pomieszczeń w zajmowanej przez Niego leśniczówce. Jednak jej ciekawość była silniejsza od zdrowego rozsądku i pewnego dnia złamała zakaz. Kiedy weszła do ciemnego pokoju spostrzegła na stole pudełko - czarne o kształcie trumienki, z którego dobywały się dziwne jęki i syki. Przestraszona uciekła, Gerlach po powrocie natychmiast zorientował się, że kobieta była w zakazanym pokoju i nakazał jej milczenie.
Leśniczy pragnął, aby po śmierci pochować go w lesie, wola jego została spełniona, jednak z pewnymi trudnościami. Konie, które ciągnęły trumnę na miejsce wiecznego spoczynku co rusz stawały dęba, nie chciały iść dalej piaszczystą drogą pod górę. Grób Gerlacha przywalono dużym głazem i otoczono pięknymi porożami, które ze względu na swoją wartość niedługo po pogrzebie zostały skradzione. Od tej pory dziwne rzeczy dzieją się w tej okolicy - nagły silny wiatr, gubiący się ludzie. Jest to miejsce dość niesamowite, budzące podobnie jak leśniczy Gerlach ciekawość, ale również trwogę.
Na uwagę zasługuje również fakt założenia w Żyglinku w 1908r. ochotniczej straży pożarnej przez Leśniczy Luisa Gerlacha w 1908r założył ochotniczą straż pożarną w Żyglinku. Druhowie Strażacy kilka razy w roku wędrują do grobu założyciela oddając mu tym samym hołd.
Źródło: swierklaniec.katowice.lasy.gov.pl