Dworzec kolejowy w Juliance
Julianka to nieduża wioska, położona wśród lasów Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Odnajdziemy ją kilka kilometrów na północ od Janowa, na lewym brzegu Wiercicy. Miejscowość w 1911 roku uzyskała połączenie ze światem, dzięki wybudowaniu tutaj stacji kolejowej na nowo powstałej linii Kielce–Częstochowa. Trasa ta nazywana jest obecnie Koleją Herbsko-Kielecką. Jako że kolej została położona na obszarze zaboru rosyjskiego, posiadała szeroki rozstaw torów. W linię normalnotorową przekształcili ją dopiero Niemcy podczas I wojny światowej. Stacja w Juliance służyła między innymi do obsługi rozległych dóbr hrabiów Raczyńskich, których siedziba znajdowała się w pobliskim pałacu w Złotym Potoku. Była także świadkiem powitań i pożegnań gości hrabiostwa, wśród których znajdowali się m.in. przedstawiciele najbardziej znanych polskich rodów arystokratycznych. Dworzec kolejowy w Juliance, mimo, że nieczynny i popadający w ruinę, wciąż robi wrażenie. Budynek stacyjny jest dwukondygnacyjny, a przylegająca do niego, przykryta dachem namiotowym wieża ma kondygnacji cztery. Przy torowisku wybudowano jeszcze jedną wieżę - ciśnień, dostarczającą niegdyś wodę do parowozów. Warto się jej przyjrzeć - szczególnie dachowi zbiornika, w kształcie dzwonu z latarnią. Za torami znajdziemy drewniany krzyż, pod którym czasem płoną znicze. Upamiętnia on ofiary katastrofy kolejowej, do której doszło w tym miejscu 3 listopada 1976 roku. Pijana obsługa jednego ze składów doprowadziła wówczas do zderzenia, w wyniku którego zginęło 25 osób, a 79 zostało rannych. To jedna z najtragiczniejszych (pod względem liczby ofiar) katastrof kolejowych w powojennej Polsce.
Źódło: slaskie.travel